marca 15, 2017

Chwytaj szczeście całymi garściami!!!

Witajcie kochane mamusie.
Dziś opublikuję post inny niż zwykle. Dziś chciałam podzielic sie z Wami tym, co mi tam w głowie siedzi i nie chce z niej wypaść. Napiszę Wam o tym czym jest dla mnie szczęście.
Mając szesnaście lat myślałam, że szczęście to dobra ocena, bardzo dobrze zdana matura, cudowny chłopak, z którym będę chodziła milion lat, potem wezmiemy ślub, będziemy mieli dziecko i jak w bajce wszyscy będziemy żyć długo i szczęśliwie do końca świata i o jeden dzień dłużej. Ależ to było naiwne. Uwieżcie mi, życie szybko weryfikuje nasze wyolbrzymione wyobrażenia na temat naszej cudownej, wspaniałej rzeczywistości. Z perspektywy czasu okazuje się że te oceny to tylko kilka z setek innych ocen, matura to był pikuś w porównaniu z obroną pracy magisterskiej a ten jakże wymarzony, wyimginowany przez nas chłopak to po prostu zwykła świnia nie warta poświęcenia nawet sekundy naszego cennego czasu. Tak, cennego. Mając dwadzieściapięć lat na karku zdałam sobie sprawę z tego, jak cenna jest każda sekunda naszego życia, jak ulotna i jak za kilka lat będziemy za nią tesknić. Zdałam sobie też sprawę z tego, że małżeństwo nie zagwarantuje nam niestety miłości po grób i wspaniałego życia rodzinnego. Poznałam także jak smakuje macierzyństwo i jak wygląda kochająca rodzina, w której o zgrozo rodziców nie łączy sakrament małżeństwa. Ale wiecie co? Mogę śmiało powiedzieć: " Mam dwadziesciapięć lat i jestem wyjątkowo szczęśliwą babką." Dlaczego? już Wam wyjaśniam :)
Od dzieka byłam szalenie pracowitą osobą. Byłam wręcz pedantyczna, nie potrafiłam póść do szkoły z nieodrobioną pracą domową. Miałam dobre oceny, nie sprawiałam kłopotów wychowawczych i wtedy myślałam, że mam szczęście bo stanowie wyjątek wśród rówieśników. A prawda jest taka, że byłam szalenie nudną i pustą osobą, która nie miała co przekazać światu. W tym całym szaleństwie z czasem się zagubiłam. Ocknęłam się dopiero na studiach i zobczyłam, że to wszystko nie było szczęściem. Szczęściem, które miałam a byłam zbyt młoda by sobie zdać z tego sprawę byli moi rodzice. Rodziców mam wspaniałych. Słowami nie potrafię wyrazić jak bardzo pomagali mi, kochali i wspierali gdy było mi źle. Z czasem dopiero potrafimy nauczyć się weryfikować szczęście i zobaczyć, że nie ma na świecie lepszej przyjaciólki niż własna matka i że nikt nie przyjedzie po Ciebie o północy na koniec świata- tylko twój ojciec.
Zawsze marzyłam by zostać prawnikiem- głupie to było z mojej strony. Nie wyobrażam sobie innej pracy niż nauczyciela. Szczęściem wielkim jest wykonywać zawód, który się naprawdę kocha, w którym nie dusisz się, nie musisz nic udawać i płakać po kątach. wykonując swój ukochany zawód czujemy się spełnieni, mamy energię, moc, chcemy działać, mamy siłę tak wielką, że możemy zawojować świat. Choć moja praca w zawodzie była krótka- dziś mogę powiedzieć to był jeden z najszczęśliwszych momentów mojego życia. Uwierzcie mi, szczęściem jest wykorzystać dana nam szansę, która może się już nie powtórzyć. Łapcie ją :)
Przejdę teraz do aspektu najtrudniejszego- życia prywatnego. Wizja szesnastoletniej dziewczynki była naprawdę naiwna. Kiedyś ktoś powiedział piękne i mądre słowa: " Dwoje ludzi spotyka się przypadkiem a okazuje się, że czekali na siebie całe życie". I uwierzcie mi, to szczera prawda. Spotkałam go przypadkiem a pokochałam nad życie. Nie było żadnych piorunów, ziemia się nie trzęsła, itd. Było zwyczajnie ale czułam, że ten ktoś daje mi tyle szczęścia, radości, energii, ciepła, że mogę góry przenosić. Był najlepszym przyjacielem, powiernikiem i kimś do kogo czujesz coś wyjątkowego a gdy go nie ma czujesz jakby Ci czegoś brakowało. Był i jest zawsze. I zdarzaja się kłótnie, spory, różnice zdań- a gdzie tego nie ma. Teraz wiem,  że szczęściem jest każda chwila z nim spędzona, każdy moment. Dzieki niemu poznałam czym jest miłość nieskończona i ogromne szczęście jakim jest macierzyństwo. Mamy wspaniałą córkę Julię. Tworzymy super rodzinkę, choć nie mamy ślubu. Wiele ludzi patrzy na nas z góry, potępia fakt życia bez sakramentu, jednakże czy robimy komuś tym krzywdę? Tworzymy wspaniałą rodzinę, w której wychowujemy nasze dziecko a ślub będzie ylko w innym terminie :) i dzięki temu zdałam sobie sprawę, że małżeństwo nie jest gwarancją szczęścia i miłości. Choćby nie wiem jak małżeństwo było wspaniałe, gdy przestaniemy się starać i żyć wspólnie nic z tego nie będzie. Dla wielu to straszne, ale ja jestem szczęśliwa.
Od trzynastu miesięcy spełniam się w roli matki. Dziś wiem jak puste było moje  życie bez tej mojej małej, rozbrykanej perełki. W przeciągu kilku chwil życie wywraca się do góry nogami a Ty uświadamiasz sobie ,że to dziecko to wszystko czego pragnęłaś. Macierzyństwo to krew, pot i łzy, wzloty i upadki, dobre i złe dni ale nic nie da Ci tyle szczęścia co bycie matką.
Od tych trzynastu miesięcy nauczyłam się żyć chwilą. Łapać każdy moment. Życie tak szybko mija a my nie doceniamy tego co ono nam daje. Kochane łapmy szczęście całymi garściami bo kiedyś, gdy się ockniemy może być za późno. Szczęście tkwi w każdym momencie, w drobnym geście, w każdym słowie. Szczęście jest z nami cały czas, nauczmy się je dostrzec i z niego korzystać w pełni.


Dziękuję, że poświęciłaś mi swój cenny czas i przeczytałaś wpis.
Pozdrawiamy.
Mama i Julka

2 komentarze:

  1. Piękny wpis! Oj takie maleństwo potrafi wiele zmienić, moja Ala ma rok, a ja już nie pamiętam jak wyglądało moje życie bez niej

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziekuje. Takie maleństwo zmienia całe spojrzenie na świat :) i jak juz jest z nami zdajemy sobie sprawę jak puste było nasze życie bez tej malenkiej istotki :)

      Usuń

Copyright © Mamusiowy Świat , Blogger