grudnia 05, 2020

Linia kosmetyków Sautè Ingrid Cosmetics. Moja recenzja.

Witajcie. 

Od jakiegoś czasu na nowo zaprzyjaźniłam się z kosmetykami. Był czas, że niestety obowiązki domowe, pandemia a co za tym idzie zdrowie troszkę odsunęło mnie od kosmetyków do makijażu. Jednak jak każda kobieta lubię poprawiać urodę. Bądź co bądź, kosmetyki to to, co dziewczyny lubią najbardziej. 
Ostatnio na facebooku pokazywałam Wam kosmetyki do makijażu Ingrid Cosmetics.
Miałam okazję poznać bliżej i zaprzyjaźnić się z nowościami tej firmy m.in. wspaniałą kolekcją Sautè, którą chciałabym Wam dzisiaj pokazać. 


Słów kilka o kolekcji Sautè.

Kolekcja ta jest swoistą odpowiedzią firmy Ingrid na powszechnie panujący trend na makeup no makeup oraz natural makeup. 
Myślę, że większość z nas codziennie ma lekki, naturalny makijaż, dzięki któremu czuje się bardzo kobieco. Ja właśnie tak mam, dlatego też muszę przyznać, że ta kolekcja świetnie sprawdza się przy wykonaniu takiego właśnie makijażu. 

Co wyróżnia kolekcję Sautè?
- przede wszystkim bogatą gamę składników pochodzenia naturalnego, 
- zboża oraz ekstrakty z marchwi jako przedłużenie minionego już lata,
- jest swoistym przekaźnikiem emocji, 
- jest w stylu pro natural,
- na opakowaniu mamy zawarte informacje na temat składu kosmetyku, 
- trendy design w pastelowych kolorach :)



W skład kolekcji wchodzi siedem wyjątkowych kosmetyków, o których chciałabym Wam opowiedzieć troszeczkę. 

Zacznę może od kosmetyku, który dosłownie skradł moje serce- PARADISE SERUM. 


Zacznijmy od tego, iż serum w 98,6% składa się ze składników naturalnych. Nie  oszukujmy się, skład kosmetyków jest naprawdę ważny i teraz chyba każdy z nas wybiera takie, które są jak najbardziej naturalne. W końcu dbamy o siebie, swoje zdrowie, zdrowie innych jak i środowisko. 


Co znajdziemy w składzie serum: 
- znieczulecznik,
- ekstrakt z winogron,
- kwas hialuronowy,
- zielona alga, 
- woda morska. 

Ostatnio zastanawiałam się czym jest ten Znieczulnik? Wyczytałam, iż jest nazywany " ROŚLINNYM BOTOKSEM", który ma działanie przeciwzmarszczkowe, przeciwstarzeniowe a przede wszystkim poprawia kontur twarzy i ust. 


Serum działa jak naturalny botoks dając nam tak bardzo oczekiwany efekt liftingu. Wygładza, nawilża, ujędrnia, niezwykle poprawia elastyczność skóry, poprawia koloryt i zmniejsza zmarszczki.
Oczywiście producent także informuje nas, iż wyżej wymieniony efekt widoczny jest po czterech tygodniach regularnego stosowania.  
Musimy jednak pamiętać, że samo serum nie załatwi sprawy pielęgnacji. Jest tylko elementem dodatkowym więc należy go używać razem z kremem. Ma za to o wiele większą moc działania anti-aging w porównaniu do kremu, poprawia także ogólną jakość skóry.


Serum stosuję od dwunastu dni. Co mogę powiedzieć? 
Zdecydowanie ma wspaniały, przepiękny zapach, który na myśl przywodzi nam letnie dni. Super konsystencja. Serum nie jest lepkie a co za tym idzie  bardzo szybko i świetnie się wchłania. Zauważyłam, że ładnie wyrównuje koloryt i łagodzi przebarwienia. Skóra jest fajnie nawilżona, odżywiona, świeża przez długie godziny. Zauważyłam także, iż powoli znikają przebarwienia. Niestety moja cera jest dosyć problematyczna, skłonna do podrażnień i zaczerwienień. Tutaj chylę czoła. Serum sprawdza się świetnie. 
Na dzień stosuję serum razem z kremem CC a na noc z kremem nawilżającym oraz pod oczy. 
Jeśli miałabym oceniać daję mocną 5 :) 

Kolejny na liście jest Puder FACE FLOUR. 


Pamiętacie jak ostatnio wspominałam Wam, że jest to prawdziwa innowacja. I uwierzcie, mi. Jest. Wiem, że na słowo ciężko uwierzyć, dlatego też polecam Wam spróbować. Ale wracając do tematu dlaczego jest to innowacja? Bo jest to PUDER ZBOŻOWY. 
Powiecie no ale jak to, ze zboża to jest mąką. Mąka na twarz? 
Uwierzcie, mi to najlepszy puder jakiego miałam okazję używać. Serio. 






Przede wszystkim ma bardzo lekką lekką formułę i pozostawia na skórze naturalny efekt. 
Dzięki naturalnym składnikom nie zatyka porów, nie wysusza skóry, i przede wszystkim co jest dla mnie bardzo ważne pochłaniania nadmiaru sebum. Puder zbożowy zapewnia matowe wykończenie makijażu. 


Jak sami widzicie puder jest zamknięty w bardzo fajnym, poręcznym opakowaniu z pokrywką. Puder bez problemu możemy aplikować pędzlem lub załączonym puszkiem. To, że jest sypki dla mnie jest wielkim plusem, ponieważ bardzo cenie sobie sypkie pudry. Ten puder cenie sobie jeszcze bardziej, gdyż jest w 100% naturalny, roślinne pochodzenie, certyfikat Ecocert, naturalnie absorbuje wodę i olej a na twarzy utrzymuje się nawet do 16 godzin. Pokochałam ten puder miłością prawdziwą i nie mam zamiaru tego zmieniać :) 

RÓŻ CARROT COOL 


To niewątpliwie jeden z makeupowych trendów tego roku. Uważam, że niewątpliwie jest różem, który wyróżnia się znacznie na rynku kosmetycznym. Dlaczego? Wystarczy spojrzeć na skład. 
- Wyciąg z korzenia marchwi, który jest źródłem karotenoidów (prowitaminy A) oraz witaminy B6,
- Olej z nasion marchwi, który zawiera pokłady korzystnych flawonidów i izoflawonidów,
- Beta-karoten, który jest najwydajniejszym pochłaniaczem niebieskiego światła, tym samym nadaje skórze charakterystyczny, żywy kolor. 


Skąd nazwa Carrot Cool? 
Ponieważ zawiera pokłady ekstraktów z marchwi zawartych w produkcie. Lekko marchewkowy kolor różu nadaje skórze zdrowy, naturalny wygląd. Kolor i odpowiednio dobrane składniki to idealne
połączenie, które pomoże zachować opaleniznę na dłużej.


Co wyróżnia go spośród innych?
Właśnie ten wspaniały ekstrakt z marchwi, który poprawia koloryt skóry, nadaje jej zdrowy wygląd, ma piękny, żywy kolor i pomaga utrzymać opaleniznę na dłużej. 

OLEJEK DO PAZNOKCI SQUEEZED OIL


Muszę to powiedzieć, jest wspaniały. A pachnie genialnie. Jejciu ja nie  wiedziałam, że masełko mango- które jest głównym składnikiem olejku może tak pięknie pachnie. Ale zapach to nie jest jego jedyna zaleta. Dodatkowo odżywia, zmiękcza skórki, nawilża, wzmacnia, nabłyszcza. 


Oliwka jest bardzo fajna. Uważam, że warto mieć ją w domu, bo bez kosmetyczki możemy sobie w domu zrobić SPA. Dobrze jest zatroszczyć się o swoje paznokcie szczególnie teraz, w okresie zimowym. 

No i pora na MASCARY. 


W serii znajdziemy trzy mascary: 
- Volume boost,
- Curl boost,
- Length boost. 

Głównymi myślami przewodnimi z jakimi powstawały mascary są: PIELĘGNACJA, ODŻYWIANIE, REGENERACJA. 


Przesłania, które znajdziemy na każdej z mascar są naprawdę super. A oto one:
- I REALLY LIKE YOU
- I BELIEVE IN YOU
- I THINK YOU ARE BEAUTIFUL


W składzie każdej z mascar znajdziemy pięć naturalnych olejków:
1. Olej z avocado.
2. Olej arganowy.
Olej z pestek winogron.
4. Olej rycynowy.
5. Olej słonecznikowy. 

Bardzo podoba mi się to, że mascary są naturalne. Olejki, które wchodzą w ich skład działają odżywczo i regeneracyjnie. Mascary mają kolor bardzo wyrazistej czerni. Fajne jest to, że nadają rzęsom blasku. 
 Pogrubiają, wydłużają i podkręcają rzęsy. Tripeptyd obecny w składzie sprawi, że rzęsy staną się gęstsze i mocniejsze. Producent informuje, iż efekt zauważymy już po 15 dniach regularnego stosowania. W połączeniu z olejkiem arganowym zapewni prawdziwe spa dla Twoich rzęs.



Tak jak wspominałam Wam wcześniej kosmetyki stosuję dopiero od  kilku dni. Szczerze mówiąc jestem bardzo zadowolona z efektów jakie daje ich stosowanie. Kolekcja Sautè jest innowacyjną kolekcją, naturalną, która mocno trafiła w mój gust. Bardzo lubię delikatne, naturalne makijaże typu no makeup. Serum świetnie pielęgnuję i nawilżenie skórę, puder jest moim numerem jeden i prawdziwym must have mojej kosmetyczki, mascary są świetne, fundują nam długie, odżywione, podkręcone rzęsy, róż- petarda a olejek tak cudownie pachnie i odżywia, że naprawdę ciężko opisać to słowami. To trzeba zobaczyć osobiście, poczuć na własnej skórze, do czego serdecznie Was zachęcam. 

Kochani zapraszam Was na stronę na Facebooku Ingrid Cosmetics gdzie czeka na Was mnóstwo nowości oraz inspiracji. 
Zachęcam Was do śledzenia nowości oraz wypróbowania kosmetyków przeze mnie opisanych bo naprawdę warto!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © Mamusiowy Świat , Blogger